Jak wielokrotnie udowadniane to było na łamach tego poradnika, pewne rozwiązania związane ze specyfiką prowadzenia biznesu wydawać się mogą nielogiczne i sprzeczne z intuicją. Pewne zapisy w prawie pracy – jak również powszechnie stosowanej praktyce – wynikają jednak ze szczególnych okoliczności, które nie miały szansy zaistnieć przy czysto cywilistycznych aspektach prawa.
Tak jest między innymi z opisywaną dzisiaj kwestią – a więc rozliczaniem terminów przy nawiązywaniu i rozwiązywaniu stosunków pracy. Zgodnie z art. 112 Kodeksu Cywilnego:
Termin oznaczony w tygodniach, miesiącach lub latach kończy się z upływem dnia, który nazwą lub datą odpowiada początkowemu dniowi terminu, a gdyby takiego dnia w ostatnim miesiącu nie było – w ostatnim dniu tego miesiąca. Jednakże przy obliczaniu wieku osoby fizycznej termin upływa z początkiem ostatniego dnia.
Ten zapis – jakkolwiek zasadny w większości przypadków – traci swoje zastosowanie w przypadku terminów nawiązywania i rozwiązywania stosunków pracy. Chodzi tutaj głównie o ustawowe okresy wypowiedzenia – jeżeli zastosować by do nich powyższą zasadę, nakładały by się one na dzień zatrudnia pracowników. Powszechnie przyjętą zasadą – zaaprobowaną wyrokiem Sądu Najwyższego z 19 grudnia 1996 – jest więc rozliczanie okresów zatrudnienia do ostatniego dnia wyłącznie. Dla przykładu: roczny termin rozliczania rozpoczęty 19 kwietnia normalnie kończy się tego samego dnia, ale w prawie pracy data wypadała by na 18 (dzień wcześniej). Dodatkowo, w nawiązaniu do powyższego dodaje się zapis art. 114 Kodeksu Cywilnego:
Jeżeli termin jest oznaczony w miesiącach lub latach, a ciągłość terminu nie jest wymagana, miesiąc liczy się za dni trzydzieści, a rok za dni trzysta sześćdziesiąt pięć.
Drugą istotną kwestią jeżeli chodzi o ustawowe okresy rozliczeniowe jest kwestia przesunięcia terminów – obowiązujące do 31 grudnia 2016 brzmienie art. 15 KC zakładało przesunięcie terminu jedynie w przypadku niedzieli lub dnia ustawowo wolnego od pracy. Generowało to problem, ponieważ sobota – w większości zakładów nie będąc dniem pracowniczym – nie kwalifikowała się do przesunięcia terminu, co działało na niekorzyść pracownika (de facto tracił on jeden dzień). Dlatego tegoroczna nowelizacja dodała sobotę do listy dni przesuwających termin – więc jeżeli, dla przykładu, ostatni dzień na wystawienie świadectwa pracy wypadał by w sobotę, to pracodawca rzeczywisty czas miałby do poniedziałku (ani sobota, ani niedziela nie liczą się do terminu). Warto jednak zaznaczyć, że – zgodnie z zapisami prawa – odmowa zapoznania się z dokumentami nie blokuje ich ważności. Inaczej mówiąc: jeżeli z przyczyn obiektywnych (zakład pracy zamknięty w weekend/dni wolne) nie mogę zapoznać się z danym dokumentem, jestem usprawiedliwiony. Jeżeli jednak wystąpiły dogodne warunki do zapoznania się, a brak czynności wynikał jedynie z mojego zaniedbania, nie chroni mnie to przed ustawowym zakończeniem terminu.